Maria Ożga – finalistka Masterchef Polska – o programie, Magdzie Gessler i swoich planach...

Maria Ożga -  Ślązaczka, która swoją osobą urzekła tysiące osób przed telewizorami w specjalnym wywiadzie dla Magda Gessler FanKlub.
Zajęcie drugiego miejsca w programie MasterChef uważa Pani za zwycięstwo czy porażkę ?
Nie jest to ani klęska, ani  wygrana. Moim celem było sprawdzenie siebie, pokazanie, że jestem w stanie zajść daleko i że potrafię dobrze gotować.  Zachęcam wszystkich, żeby się nie poddawali, nawet gdy nie wychodzi za pierwszym razem. Jak mówi przysłowie do trzech razy sztuka, a w moim przypadku do dwóch ! ;)
W mediach coraz częściej mówi się, że X-Factor jest programem sztucznym i wyreżyserowanym w stu procentach,  a wszystkie emocje, oklaski zapisane są na kartkach scenariusza, czy program MasterChef wygląda podobnie ?
 Cały odcinek komentowany jest przez uczestników i jury na bierząco, ale wszystkie emocje, zdarzenia są jak najbardziej naturalne. Nikt nigdy nie sugerował mi, żebym w danym momencie narzekała, lub zażartowała. Kiedy byłam w dobrym nastroju śmiałam się, żartowałam a kiedy miałam gorszy dzień to również i humor nie należy do najlepszych,  miałam też lekkie załamania, choćby w Maroku, ale zawsze byłam sobą.
Jak wyglądają relacje między uczestnikami MasterChefa ?
Co przeważało – przyjaźń czy rywalizacja ?
Obecność w takim programie jak MasterChef, czy innych programach telewizyjnych wiąże się z rywalizacją. Każdy z czternastu uczestników dążył do tego by dojść do finału. Czułam się jakbym była na wojnie (śmiech). My zbliżyliśmy się do siebie dzięki temu nie do końca walczyliśmy ze sobą, ale z czasem, z tym, żeby w 5 minut zabrać ze sobą ze spiżarni wszystkie potrzebne produkty, garnki no i żeby wykonać zadanie. Mieliśmy wspólnych wrogów (śmiech) . Natomiast każdy myślał o tym, żeby zajść jak najdalej. Rywalizacja?  Oczywiście była !  Jednak była to zdrowa rywalizacja.
Kto lub co skłoniło Panią do udziału w eliminacjach do pierwszej edycji programu ?
Gotuje bardzo długo, a na ten program czekałam 5 lat.  Udział w MasterChefie nie był więc decyzją spontaniczną, ale przemyślaną. Za pierwszym razem, gdy przyjechałam z zestawem: żur, buraczki z chrzanem, kompot, chciałam pokazać jak Polacy jedzą w swoich domach . Moim zamiarem było pokazanie swojej, domowej kuchni i tego w jaki sposób Polacy przyrządzają jedzenie .
Niestety nie udało mi się. Postawiłam wtedy na kuchnię polską, ponieważ uważałam, że skoro jest to MasterChef Polska to  powinno promować się takie potrawy, choć lubię eksperymentować z kuchnią egzotyczną.
Co więc skłoniło Panią do ponownego udziału w programie MasterChef ?
Po prostu uważam, że skoro nie udało mi się za pierwszym razem muszę próbować ! Nigdy łatwo się nie poddaje, próbuję drugi raz, a jak trzeba to i trzeci. Moje zaparcie i wiara w siebie były wyznacznikiem tego, że po raz kolejny postanowiłam zgłosić się na eliminacje.

Jaka jest różnica między gotowaniem w domu, a tym w programie?
Za pierwszym razem kiedy przyszłam do programu byłam w szoku ! Kamery,  światła, mnóstwo ludzi, zupełnie inne środowisko niż to do którego jestem przyzwyczajona. Przywykłam do harmonii i spokoju. Gotuję w innych warunkach, lubię się zastanowić.. Gotowanie jest dla mnie relaksem, a w programie, tempo, w ciągu 5 minut trzeba wymyślić potrawę, do której trzeba wziąć garnki, produkty, wszystko dobrać. Było to dla mnie ciężkie w pierwszych konkurencjach, ale potem przyzwyczaiłam się do tego i jakoś szło (śmiech).
Co sądzi Pani na temat Magdy Gessler, Anny Starmach i Michela Moran, z którymi spędziła Pani przecież kilka tygodni ?
Tak naprawdę podczas programu nie mieliśmy wiele okazji do spotkania się z jury programu. Mieliśmy wręcz zakaz rozmawiania .Musieliśmy być od nich odseparowani, aby ich oceny  były jak najbardziej obiektywne. Nie można było doprowadzić do sytuacji, w której juror faworyzowałby uczestnika. Dla mnie ogromnym przeżyciem była możliwość  spotkania się z ludźmi, których znałam z telewizji.  Do tej pory siedziałam na kanapie i obserwowałam ich na szklanym ekranie, a w programie musiałam stanąć na wprost nich (śmiech).  Wiadomo, że jury miało do nas ostre podejście,  musieli nas krytykować ! Wiedzieliśmy, że nie będą do nas ładnie podchodzili. Nikt nie będzie Cię za każdym razem chwalił! To wspaniali ludzie, dzięki którym było wesoło na planie. Starali się wyrzucić z nas negatywne emocje.  Uwielbiam  Michela Moran  który okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem, a Anna Starmach młodą, ale doświadczoną kobietą więc…
A Magda Gessler ?
Magda Gessler jest bardzo wesołą, konkretną polką. Nie owija w bawełnę ! Uwielbiam takie zdecydowane  kobiety, które wiedzą czego w życiu chcą. To jest przecież najważniejsze.  Wydaje mi się, że Magda Gessler ma dwie dusze, z jednej strony jest surowa, konkretna, a z drugiej jest bardzo melancholijna i ciepła –  ma duszę artystki !  Widzę, że podchodzi do życia zdroworozsądkowo i to mi się podoba.
Gotuje Pani wspólnie z mężem, czy kuchnia należy tylko do Pani ?
(śmiech) W domu jest prosta zasada – jedna osoba w kuchni.  Podczas mojego gotowania mąż nie ma wstępu do kuchni. Muszę jednak przyznać, że On również dobrze gotuje, jednak staram mu się nie przeszkadzać, ponieważ sama tego bardzo nie lubię.
Może więc w następnej edycji  programu MasterChef zobaczymy Pani męża ?
(śmiech) Raczej nie, chyba regulamin tego zabrania, po za tym czuje, że za dużo już mnie i mojej rodziny w telewizji.
Czy to, że jest Pani popularna staje się uciążliwe ?
Trochę tak. Nie miałam pojęcia, że, przez popularność nie będę w stanie zrobić zakupów (śmiech). Podstawowe pytanie w sklepie brzmi: „Co dziś na obiad ?”, nie ukrywam, że jest to bardzo miłe, ale coraz częściej staje się krępujące, na przykład kiedy  ludzie zaglądają mi w koszyk. Dlatego ostatnio to mój mąż robi zakupy (śmiech).
Czy czuje się pani autorytetem kulinarnym..?
Może czułabym się tak gdybym została MasterChefem.  Tak jednak się nie stało. Jestem świadoma, że jeszcze muszę się wiele nauczyć. To jest wiedza nie do ogarnięcia. Myślałam, że praca księgowej jest ciężka, ale kiedy zobaczyłam ogrom materiału…  Wiedza kulinarna jest dla mnie niezwykle pasjonująca ale i trudna. Poza tym to ciężka, fizyczna praca. Trzeba wykonywać bardzo wiele czynności na raz, a to jest bardzo trudne,
Będę robiła swoje, a dalej ludzie muszą ocenić, czy chcą moich przepisów, czy chcą gotować według mojego stylu, to wszystko może się odwrócić.
Jakie ma plany ma pani na przyszłość ?
Gotowanie jest dla mnie formą relaksu i nie jestem pewna, czy chciałabym zamienić to w pracę zawodową. Sam Marco Pierre White powiedział, że profesjonaliści nie gotują sercem w stu procentach. Dla nich staje się to pracą.
Nie wiem co będę robiła, ponieważ nie podjęłam jeszcze decyzji, moim marzeniem było otworzyć restaurację, chodzić do niej każdego dnia…Na pewno nie występowałabym w roli szefa kuchni bo nie mam do tego szkoły, ani nie jestem do tego specjalnie  przygotowana, ale myślę, że gdybym miała porządnego kucharza… Moim marzeniem od zawsze było mieć swoją restaurację, ale nie chciałabym być typowym restauratorem. Chciałabym wychodzić do ludzi, na salę, rozmawiać…
Mam dużo a nawet bardzo dużo propozycji, ale konkretnej decyzji nie podjęłam, muszę to wszystko  przekalkulować, jak prawdziwa księgowa.! (śmiech)

Bardzo serdecznie zapraszam na moja stronę – www.ksiegowawkuchni.pl  oraz na mojego facebooka. Będą ukazywały się regularnie moje przepisy, i zapraszam już nie do oglądania ale do wspólnego  gotowania.
(wyw. Amadeusz Marciniak)

0 komentarze:

Prześlij komentarz